piątek, 21 lutego 2020

Chwilowa przerwa w zapitalaniu.

Od w pół do ósmej do dziesiątej zrobiłam ponad 3 km. Cinko, bo już dwunasta. Pewnie po chałupie coś tam doskrobie, ale dzisiejszy dzień znów poświęcony bardziej innym niż sobie. Robię za taksówkę do 21:30.

Moj drze mordę za ścianą, bo grzebie się w papierach, a ja zastanawiam się czy to na mnie, czy to tylko na materie, bo na ogol ma to w zwyczaju. Taka sielanka... Nie mam zamiaru tam leźć. Powiem więcej: mam to w dupie z pewnych powodów. On nic nie potrafi zrobic bez wkurzania sie, kazdy problem go przerasta, i choc da sobie z tym rade i te problemy sa zwyklymi czynnosciami codziennymi, to wszyscy na okolo musza wiedziec, ze on cos robi. Calymi diami, miesiacami nudzi sie, opiernicza, a jak ma cos zrobic, to juz jest horror.
Gadać się nie chce, a co dopiero uczestniczyć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz