wtorek, 18 lutego 2020

Walczę o motywację... na jutro.

Wezmę się za siebie. Słowo honoru... Dzisiaj już nie będę ćwiczyć, bo za późno, ale już jutro od rana...
Dzisiaj dla siebie...  przewietrzę sypialnie, wezmę prysznic, nakremuje się od brwi do ogona, zaplanuje co na siebie rano włożyć by nie latać jak w amoku i nastawię tym razem budzik. Wczoraj coś się nie dogadaliśmy i zaspanko.  No i trzeba coś przed snem przeczytać, by morale wróciły, kręgosłup jakiś, pogląd na życie, filozoficzne nastawienie, nowe idee, i ... pozałata w mózgu dziury.

Musze co dzień robić coś dobrego dla siebie. I nie chodzi o pożarcie podwójnej porcji lodów, tylko o coś co wróci mnie do życia.

Na razie mnie nie widać, bo mam jakieś opory, ale może się przekonam. Ta pora roku jest tak depresyjna, ze nie mam mocy wfu!rczej  i na siłę byłaby nie komedia tylko dramat.
Najszybciej wkręcę się audio, ale tez muszę dorosnąć, nabrać przekonania i siły.
Z resztą... kto by chciał starą babę ogląda...

Tak się zastanawiam czy powinnam się pozbyć starych dziwactw na rzecz nowych.
Czy może dopracować te stare?... 😏

Virginia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz