Urodzinowa kolacja w
chińskiej restauracji. Obżarstwo na całego, więc dobrze, ze parking był
30 m od stolika. Wytoczyłam się, władowałam do urządzenia mobilnego
zwanego szumnie autem i ..... odpięłam guzik w spodniach.
Wiem, pójdę do piekła,
bo złamałam któreś tam przykazanie. Trudno. Ale coś tam tez było "ze
kochać jak siebie samego". No to kocham siebie i ten makaron z kaczorem i
warzywami. I sadze, ze to miłość odwzajemniona....
Nie jestem pijana. Przynajmniej nie tak mocno.
Jeden półmisek na łeb. Wymiecione.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz