wtorek, 18 lutego 2020

Starzenie się z godnością? A co to znaczy?!...


Pierdzielenie o Chopinie! 
 
Jak ktoś ma nie spierniczony owal twarzy to może się starzeć z godnością!
Te wszystkie celebrytki latające co tydzień do kosmetyczki, na prasowanie zmarszczek i ujędrnianie, niech się schowają z tymi dobrymi radami. 

Ja zakasuję rękawy i do roboty.


Nie mam zamiaru fałszować dowodu osobistego i prawa jazdy by datę urodzenia skorygować i w ogolę okłamywać kogokolwiek. Po prostu trzeba sobie wytyczyć granice do starzenia się w miarę rozsądnie, a nie spychać się na margines społeczeństwa, że niby qwa jestem gorszego sortu. Oczywiście, że to żaden wynalazek i eureka, bo wiele kobit po pięćdziesiątce tak grzmotło to wydarzenie znienacka jak piorun w bezchmurną pogodę, ale w końcu trzeba obrać jakiś kurs.
Podobno praca z podświadomością i nadświadomością działa cuda. Idąc tym tokiem rozumowania ustaliłam w cztery oczy sama ze sobą (liczę tę w lustrze), że od wczoraj mam trzydzieści piec lat.
No i?! 
Jakieś wąty?!
A w ryj ktoś chce?!
Czterdzieści to w zasadzie zawracanie głowy, bo nie ma większej różnicy miedzy pięćdziesiąt, a trzydzieści dwa, to przesada. Na aż tak głupią nie wyglądam. Chociaż jak miałam naście lat to zawsze chciałam mieć te trzydzieści dwa lata... Takie zboczenie małe, których mam jeszcze parę. Kobieta dojrzała, jeszcze młoda, pełna wigoru, tez przywilejów... No, ale głupia byłam. Lepiej mieć pięćdziesiąt, tzn. aktualne trzydzieści pięć.
Tak więc czekam aż mi skora na ryju wróci na miejsce, schudnę, urosnę, będę miała bujną czuprynę, smukłe paluszki, cycki zlokalizują swoje prawidłowe położenie jak pinezka na Google maps. Wiara czyni cuda!

Oczywiście trzeba temu pomoc. Będę afirmować, kopać siebie w tyłek do roboty i nim odkurzyć to dziadostwo :


Fakt, że ten złom ma jakiś defekt, bo stoi od paru lat dwa metry od mojej sofy, czyli mnie, i nic nie działa! Nie odczuwam, żeby coś mi ubyło, coś wyrzeźbiło, a zapotrzebowanie na te zmiany mam ogromne. Tak z lekka10 kilogramów w dol to by się przydało.

Stwierdzam z pełną świadomością, ze nie ma co się szczypać i trzeba zainwestować w kolagen tu i owdzie. Botoksom dziękuję bardzo, ale to co mi metryka ukradła trzeba odzyskać. Oczywiście wszystko z umiarem. Nie chcę być glonojadem lub pontonikiem. Jednak walka z grawitacją to podstawa i trzeba to dobrze przemyśleć i z rozsądkiem.
Cdn.

Virginia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz